Świętokrzyskie Mountains and Jura

10 addresses for unique holidays

  

 

We had a lot of concerns that we won't find anything. That the Świętokrzyskie Mountains and Jura are such places to which come only real enthusiasts and not too many of them. And then bam! They absorbed us and it turned out that there's not so bad. 

So, in the Świętokrzyskie Mountains it's creatively, and in the Jura actively. We found lux torpeda with a swimming pool and amazing place for the incredible artists. There's small Tuscany and super cool hostel. A lot of legends, little bit of witches, rock climbing, and even a few knights.

 


The first fact is that it's a good place for the arrival in winter. To ski lift in Bodzentyn is really a moment, and if you want to learn skiing, we recommend Sabat Krajno and local instructors. Access from Swietnokrzyska Chata will only take a while. Second fact: it's good to come here in warm spring, summer and autumn, because around the cottage there is an area with birch forest full of mushrooms, a sports court, hammocks and sunbeds. If you just ask - the Host would be happy to prepare for you some good food in his own smokehouse. 

"Beautiful, comfortable house, a perfect place to spend time with family or friends ♥"

Slowhop opinion: It's a holiday home, so you'll be alone there. The hosts, however, they see their role not only as a supplier of keys on arrival, so you can count on their help and advice. We recommend it especially for groups of friends and families. Without the dogs!

We were there in the first season, when it still had smelled of fresh paint. Since that time there had arrived a few things, most important is a swimming pool and a sauna. So, we have a comfortably furnished duplex apartments for those, who feel good in the hotel's cleanliness and comfort. Upstairs are two comfortable bedrooms with bathrooms, downstairs - living room with a cozy fireplace (really cool - we drank there a lot of wine) and kitchenette - enough to spend time inside without being disgusted. And now the most important thing - you can go out on a ski slope in slippers. This information is checked, because we were chasing after our dog in slippers when he ran away through the open gate. Luckily it was only one situation, we haven't seen more people running in slippers with madness in their eyes on the snowy slope after a little white dog. So it's really close to the slopes, instead of slippers, we recommend the skis.

"I recommend to all who want to get out of their apartment and have only 5 steps to jacuzzi, 7 steps to sauna and 15 steps to the slopes, and in the evening they want to sit by the fireplace. The owners of the highest rate of 5, very polite and helpful, the ladies taking care of the cleanliness always smiling. Apartment modern clean and well maintained. The shop is located within 10 minutes of walk, where on Thursdays you can buy hot delicious local products."

Slowhop opinion:  If you don't like to cook - at the bottom there is nice restaurant. You can take the dog (but watch well!). For non-motorized - you will get there by bus.

 

The story of the house and its owner is interesting. Alina Markiewicz is a journalist, traveler and mountains lover and we're sure that people come to her guesthouse in Podlesice also for her personal history. We won't say a word, just pack your shoes and go there. The guesthouse is nice, located in a great place, and you can catch the passion straightaway after crossing the doorstep.

"Great, unique place with a beautiful view of the rocks on each side, forest and meadows. Great base for hiking or cycling. Peace and quiet, great coffee and comfortably furnished rooms for not high price. Delicious homemade breakfasts. Interesting story of this house and its inhabitants. What is more interesting, if you're lucky you can meet here for example Martyna Wojciechowska. But, what's most important for me, it's one of the few places where dogs are very welcome. I recommend this place because it's perfect for a lonely escape and relaxation, but also for a romantic weekend with a loved one."

Slowhop opinion: Pets accepted unconditionally and you don't have to pay extra.

(photos: Podlesice 38)

Oto co można zrobić ze starym domkiem z 1922 roku jak się ma dobry pomysł i ochotę. W Puszczy Świętokrzyskiej, dwie godziny drogi od Warszawy, Magda i Marcin starą chatkę przemienili w nowoczesną stodołę. Eklektyczne wnętrza skrywają perełki wygrzebane na targach staroci i ręcznie odrestaurowane meble. W domku spotkacie stare kinowe fotele, prawie 100-letnią ścianę z bali, a na zewnątrz nawet barek z metalowych rur które kiedyś zalegały w ogrodzie. Wokoło las i nielimitowany dostęp do natury, a do zalewu w Bliżynie raptem 3 km.

„Świetne miejsce na weekendowy pobyt. Z dala od miasta z pięknym, pachnącym lasem tuż za oknem. Ładna przestrzeń, eklektyczny wystrój i kompletne wyposażenie sprawiają, że każdy może się tu poczuć komfortowo. To miejsce pozwala zwolnić, wyciszyć się i odnaleźć wewnętrzny spokój. W sezonie zimowym wieczory umila rozgrzany kominek i girlandy rozwieszone przed domkiem. Miłą niespodzianką okazała się dla nas księga gości zorganizowana w formie kolażu, która spowodowała uwolnienie twórczej energii i wciągnęła w godziny wycinanek. Polecamy! ”

Zdaniem Slowhopa: Jedźcie w szóstkę nawet z psiakiem (za dodatkową opłatą).

Jacek zna się na podróżach jak mało kto, więc skoro osiadł w świętokrzyskiem to coś musi być na rzeczy. Wykładowca akademicki, laureat nagrody Traveler przyznawanej przez National Geographic i prawdziwy obieżyświat, który odwiedził łącznie 160 krajów, w Klonowie urządził dom dla siebie i gości, a w piwnicach skrył pamiątki ze swoich podróży, które można traktować jak galerię i początek pięknej opowieści. Pragniemy nadmienić, że piwnicy ukrywa się także 200 butelek wina, co stanowi przyjemną kombinację dla wszystkich lubiących bąbelki, wieczory ciągnące się do poranka i arcyciekawe pogawędki o podróżach.

„Wspaniałe miejsce! Każdego poranka uwielbiałem stawać na tarasie, z którego mogłem podziwiać świętokrzyski horyzont - pagórkowaty, z pięknymi lasami. Taka poranna dawka dobrej energii (i szeroki wybór dobrych, naturalnych składników na śniadanie) pozwalała mi odkrywać pobliskie klejnoty natury takie jak Jaskinia Raj i Dąb Bartek czy zabytkowe zamki (Krzyżtopór, Chęciny). Po podróżach przyjemnie było wrócić do gorącego jacuzzi, a następnie zjeść pyszną i niecodzienną obiadokolację (polecam dziczyznę). Ale przede wszystkim ujęła mnie atmosfera, od wejścia można poczuć się swobodnie jak w domu. Jacek okazał się nie tylko podróżnikiem z wieloma ciekawymi opowieściami, ale przede wszystkim świetnym człowiekiem i gospodarzem. Na pewno odwiedzę Chatę ponownie, nie mogę się doczekać jak wszystko będzie wyglądać o innej porze roku! ”

Zdaniem Slowhopa: Pięć pokoi, piwnica pełna niespodzianek, a do tego mini spa: sauna, balia i jacuzzi. W ogrodzie jest i zarybiony staw, gdyby się chciało komuś zarzucić wędkę- to nie ma przeszkód.

Dwa kilometry za asfaltową drogą, wśród pofalowanych krajobrazów Świętokrzyskich Gór, w otoczeniu lasu stoi dom, który zaprasza w swoje progi wszystkich zmęczonych miejskim zgiełkiem. Sylwoterapia odbywa się tu bez limitu, drzewom można nadawać imiona, a potem je codziennie odwiedzać i przytulać, można też leżeć w saunie, wciągać gluten pod postacią pizzy z pieca, wieczorami bezczelnie gapić się w niezmącone światłem niebo, a dzień zaczynać z załączonym na obrazku widokiem lasu w 5D.

„Wspaniałe miejsce! Gościnność nieoceniona :) nie wspominając już o kuchni, najlepszej na świecie! Nigdzie nikt mi nigdy nie ugotował tak wspaniałych pierogów z jagodami, jagodzianek cieplutkich, ciast drożdżowych no i rosołu :) Spędziłam tydzień w Danielówce i poczułam się jak małe dziecko kiedyś na wakacjach na wsi u cioci... :) Bardzo miłe i dobrze wyposażone pokoje, właściciele przemili, miejsca do zabawy, relaksu mnóstwo, w zależności od tego kto co lubi. Serdecznie polecam!”.

Zdaniem Slowhopa: Domek przyjazny szóstce w ludziach do którego można zabrać pieska. Zadupie w pełnej okazałości bez sąsiadów i sklepu w pobliżu. Nie ma też knajpek w których można się stołować więc po drodze do Siedliska uzbrójcie się w półprodukty do gotowania i/lub gotówkę na mniejsze zakupy (najbliższy spożywczak jest 2 km od siedliska, ale płatność tylko w papierkach i nie liczcie na zaopatrzenie jak z supermarketu;)).

Bambi wersja świętokrzyska czyli Danielówka, prawie jak z bajki Disneya, tylko zamiast jelonka jest 51 sztuk danieli. Można popijać kawkę i daniele obserwować przez okno, uczestniczyć w ich karmieniu a nawet wybrać się z gospodynią na danielowe safari. Jakby tego było mało w Danielówce oprócz epickich widoków i kontaktu ze zwierzętami serwują też pyszne jedzenie: w lecie pierogi z jagodami, knedle ze śliwkami i takie naleśniki, że język klaszcze z podniebieniem.

„Wspaniałe miejsce! Gościnność nieoceniona :) nie wspominając już o kuchni, najlepszej na świecie! Nigdzie nikt mi nigdy nie ugotował tak wspaniałych pierogów z jagodami, jagodzianek cieplutkich, ciast drożdżowych no i rosołu :) Spędziłam tydzień w Danielówce i poczułam się jak małe dziecko kiedyś na wakacjach na wsi u cioci... :) Bardzo miłe i dobrze wyposażone pokoje, właściciele przemili, miejsca do zabawy, relaksu mnóstwo, w zależności od tego kto co lubi. Serdecznie polecam! ”

Zdaniem Slowhopa: 5 pokoi przyjaznych ludziom dużym, małym a nawet pieskom, a tuż obok stadnina dla koniarzy. Na miejscu jest animator, który przejmie Wasze pociechy kiedy Wam zabraknie pary (albo kiedy będziecie zajęci leżeniem do góry brzuchem). Polecamy rozważyć też spływ kajakowy rzeką Pilicą i masaże w plenerze w Danielówce.

Mamy tu inspirującą historię dla wszystkich co mają dość miasta ale się jeszcze wahają. Aron jest islandzkim kucharzem. Kamila aktorką z zawodu i leśną wiedźmą z pasji. Oboje porzucili swoje miejskie życie dla polskiej wsi a los chciał, że padło na Jurę Krakowsko- Częstochowską. Z Bieszczad sprowadzili dwa drewniane domy i w jednym z nich postanowili gościć ludzi. Spodziewajcie się koszyka śniadaniowego, kuchni do gotowania, kulinarnych adresów do przetestowania i fajnej sali warsztatowej do praktykowania jogi, w której grali już nawet koncerty gongów tybetańskich.

„Pobyt bardzo nam się podobał - miejsce jest pięknie zlokalizowane, "Dom Słońca" świetnie urządzony, a gospodarze bardzo mili i pomocni. Teren wokół domu jest również bardzo zadbany i spory. Dodatkowo atrakcją, zwłaszcza dla dzieci, jest obecność dwóch piesków oraz kota :) Przy domku jest także trampolina. Mieliśmy możliwość urządzenia ogniska, codziennego spędzania wieczorów przy kominku, czy przesiadywania na sporej werandzie i oglądania zachodu słońca. W tym miejscu można naprawdę odpocząć i się wyciszyć. Serdecznie polecamy! ”

Zdaniem Slowhopa: Dom prosto z Bieszczad, który pomieści maks 6 osób. Na miejscu jest też 6 rowerów do wypożyczenia i zwiedzania okolicznych lasów, a tuż obok biegnie Szlak Orlich Gniazd.

Samo serce Ojcowskiego Parku Narodowego a w nim XIX wieczna willa w stylu szwajcarsko - ojcowskim, która w swoim długim żywocie pełniła funkcje użytkowe dla kuracjuszy uzdrowiska. Kupiona pod wpływem impulsu i resuscytowana przez 25 lat, stoi dumnie w centrum Ojcowa i zaprasza w gości. W tle jest taka historia, że aż zacytujemy: "Poprzedni właściciel, ten który wymyślił nazwę Bazar Lwowski, również przyjechał z żoną na wycieczkę (było to po I wojnie światowej) i oświadczył, że albo tutaj zamieszka, albo się zastrzeli - a jako że był oficerem żona wiedziała, że słowa dotrzyma. Sprzedała więc sklep w Krakowie i przeniosła się do Ojcowa". Dziś jest tak, że za oknem słychać szum strumyka, oczy chłoną okłady z zieleni a w ogrodzie nie zabraknie miejsca żeby zaszyć się z książką. Gdyby jednak naszło Was na zwiedzanie pogadajcie z gospodynią- Beata jest przewodnikiem po Krakowie i po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i chętnie podpowie gdzie warto stawiać kroki.

„Piękne miejsce! Właściciele zadbali o atmosferę zarówno w domu jak i na zewnątrz. Wynajęliśmy te miejsce pod wyjazd typowo rodzinny z malutkim dzieckiem i okazało się być strzałem w 10! Piorun przesympatyczny i bardzo towarzyski. Polecam dżemy i wiśnie w likierze domowej produkcji:) Blisko do Krakowa i Ojcowa oraz okolicznych dolinek (wszystkie urocze). Miejsce znajduje się niedaleko lotniska i trasy, ale potencjalny dyskomfort związany z hałasem był praktycznie nieodczuwalny. Mogliśmy naprawdę odpocząć. Mam nadzieję, że kiedyś tam wrócimy:) ”

Zdaniem Slowhopa: Kadrów na Instagrama na bank wam nie zabraknie.Okolice świetne do wypraw rowerowych, wspinaczek skałkowych, konnych przejażek (w okolicy są dwie stadniny) albo błogiego nicnierobienia.

Po pierwsze Domek Samotnia to część Ekosamotnii- założenia willowo- parkowego, położonego zaledwie kilka kilometrów od Starego Rynku w Krakowie. Ekosamotnia możecie już znać ze Slowhopa- to dawna pracownia ceramiczna artystów Heleny i Romana Husarskich, przemianowana na uroczy pensjonat, w którego ogrodzie znajduje się jedyne w Krakowie gospodarstwo z certyfikatem ekologicznym. Domek Samotnia to zabytkowa chatka ogrodnika w XIX wieku, która w latach powojennych była miejscem pracy twórczej artysty rzeźbiarza i pisarza Romana Husarskiego. Leży na terenie Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego, kilka większych kroków od Ekosamotni. W jej wnętrzach Stanisław Lem pisał pierwszą część trylogii “Czas nieutracony” i to w zasadzie powinno wystarczyć za rekomendację. Ale nie tylko jego to miejsce tchnęło. W Samotni jest jak za drzwiami Narnii - na pofałdowanych terenach pradoliny Wisły, schronienie znaleźli nie tylko artyści ale i konkretna ilość dzieł sztuki. Jest trzyhektarowy ogród, sporo miejsca do leżakowania na trawie, do tego las, leżaki, hamaki, staw z łódką i piękny widok na Kraków.

 

Zdaniem Slowhopa: Domek jest maleńki (ma tylko 60 m2) i jest przeznaczony tylko dla osób dorosłych, które z jednej strony pragną intymności, a z drugiej pysznego jedzenia prawie pod nos. Będąc gośćmi w Samotni możecie korzystać z restauracji “Magnolia” znajdującej się na terenie pensjonatu. Koniecznie wpadnijcie do Ekosamotni na wystawę dzieł sztuki i spytajcie o tort z jadalnych kasztanów.

Samo serce Ojcowskiego Parku Narodowego a w nim XIX wieczna willa w stylu szwajcarsko - ojcowskim, która w swoim długim żywocie pełniła funkcje użytkowe dla kuracjuszy uzdrowiska. Kupiona pod wpływem impulsu i resuscytowana przez 25 lat, stoi dumnie w centrum Ojcowa i zaprasza w gości. W tle jest taka historia, że aż zacytujemy: "Poprzedni właściciel, ten który wymyślił nazwę Bazar Lwowski, również przyjechał z żoną na wycieczkę (było to po I wojnie światowej) i oświadczył, że albo tutaj zamieszka, albo się zastrzeli - a jako że był oficerem żona wiedziała, że słowa dotrzyma. Sprzedała więc sklep w Krakowie i przeniosła się do Ojcowa". Dziś jest tak, że za oknem słychać szum strumyka, oczy chłoną okłady z zieleni a w ogrodzie nie zabraknie miejsca żeby zaszyć się z książką. Gdyby jednak naszło Was na zwiedzanie pogadajcie z gospodynią- Beata jest przewodnikiem po Krakowie i po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i chętnie podpowie gdzie warto stawiać kroki.

„Z całym sercem polecam wszystkim poszukującym ciszy i resetu dla umysłu! Fantastyczne miejsce z niepowtarzalnym klimatem, zabytkowy dom urządzony z pasią do historii oraz kultury Ojcowa, przemiła właścicielka która z chęcią opowie o wszystkich miejscach wartych zwiedzenia, w domie są wszystkie udogodnienia niezbędne dla komfortowego pobytu. Napewno jeszcze wrócę do tego wspaniałego miejsca:)”

Zdaniem Slowhopa: Cztery dwuosobowe pokoje i wnętrza ozdobione obrazami, rzeźbami i artystycznymi instalacjami właściciela - Ryszarda Paprockiego. Do tego super miejscówka wypadowa na zwiedzanie Jury. I nie omińcie świeżego pstrąga ze stawu zaporowego na Sąspówce!

Slowhop uczy nas, że o wielu rzeczach nie mieliśmy do tej pory zielonego pojęcia. Na przykład, że istnieje coś takiego jak westowy dosiad i że prawdziwi polscy kowboje mieszkają na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Jedźcie tam gdzie country, buty w ostrogach, kapelusze z rondem i prawdziwa krówka przytulanka. Zapraszamy na saloony do Marcina i Kuby, którzy są trochę jak John Wayne i Clint Eastwood na polskich ziemiach, w dodatku tacy co w końskich grzbietach zwiedzili Arizonę, Utah i Texas. Na Ranchu Rosochacz odnajdą się wszyscy: wytrawni kowboje i tacy co zawsze chcieli spróbować, ale trochę się bali. Tutaj się nie ma co bać, fachowcy na kwadracie! Można podszkolić jazdę, poznać tajniki pracy metodami Natural Hormanship albo poczuć się jak w prawdziwym westernie i pokłusować na wycieczkę po Jurze.

„Wspaniali ludzie, cudowne miejsce i zwierzęta (I nie piszę tylko o koniach :)). Na Ranczu spędziliśmy niesamowity tydzień i już planujemy kolejny wypad. Przez tydzień dowiedzieliśmy się więcej o jeździe konnej i koniach niż przez kilka poprzednich lat jeżdżąc w innych miejscach. Piękne tereny gdzie jeżdżąc zapomina się o reszcie świata i relaksuje się przy okazji ucząc pracy z końmi. W pełni profesjonalne podejście Marcina i Kuby, gdzie bezpieczeństwo jest najważniejsze ale idzie w parze z niesamowitą przygoda. Do tego klimatyczne, komfortowe domki, pyszne jedzenie i robi się mały raj :) Maja, Marcin, Kuba- dziękujemy, jesteście wielcy :)”

Zdaniem Slowhopa: Czadowa miejscówka dla koniarzy (i mężczyzn w kraciastych koszulach). Są dwa domki, każdy dla 4 osób do tego sauna, balia, hamaki i miejsce na ognicho.

Rzadko się pchamy do miast, ale jak zobaczyliśmy co właściciele zrobili z XIX-wieczną kamienicą w Sandomierzu, to powiedzieliśmy sobie "hej, jeśli to nie jest klimat, to niech nas kule biją". Piękne miejsce, tuż przy ostatniej ocalałej, gotyckiej bramie miejskiej w Sandomierzu, z widokiem na Stare Miasto, a w nim cztery butikowe pokoje. Z ważnych rzeczy jest też restauracja i piwniczka z ponad setką gatunków win z całego świata i potężną kolekcją trunków krajowych, i to absolutnie powinno wystarczyć za rekomendację.

„Naprawdę warto tu przyjechać. Wspaniała obsługa, piękne miejsce i przepyszne jedzenie. Hotel położony w samym centrum Sandomierza, idealne miejsce wypadowe do okolicznych winnic i zamków. Polecam z całego serca, my do "Widnokręgu" wrócimy na pewno! ”

Zdaniem Slowhopa: Super miejsce dla poszukujących komfortu. Na parterze “Widnokręgu” znajduje się galeria sztuki, w której oprócz wystaw odbywają się koncerty i pokazy filmowe.

Raj dla śledzi i moczykijów w świętokrzyskim o których pisaliśmy już w tym i tym zestawieniu. Jest 3,5 h staw, połacie zieleni i cztery domki, każdy dla ośmiu osób. Można smażyć się na pomoście, wskoczyć w kajak, rower wodny, łódkę, na banana albo do wody na bombę. Ale można też zabawić się na poważnie w ornitologa, wypatrzyć czarnego bociana albo bielika. Jeśli ryby wam w głowie to musicie wiedzieć, że Gospodarze oprócz prowadzą własne Gospodarstwo Rybackie, grillują i wędzą rybki, serwują rybną zupę a sezonowo nawet kawior z pstrąga.

„Tu Domek to raj na ziemi ! Piękne otoczenie, oaza spokoju, dom z duszą. Las wita już od płotu, a taras zaprasza na odpoczynek od świtu do nocy. Wnętrze urządzone na najwyższym poziomie! Wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy są dostępne, a na dodatek wszędzie panuje porządek i czystość. Szkoda było wyjeżdżać - zwłaszcza naszej suni Pedrze, która była w siódmym niebie. Na pewno jeszcze wrócimy do tak urokliwego miejsca. Serdecznie polecamy i gratulujemy właścicielom pomysłu, talentu i włożonej pracy do wybudowania tego kawałka nieba :) ”

Zdaniem Slowhopa: Domki stoją w bezpiecznej odległości od siebie więc bez obaw o intymność. Bez obaw bierzcie zwierzaka na wywczas.