Nie pamiętasz tego z lekcji geografii?

Jeszcze WIĘCEJ miejsc w Polsce, które trzeba odwiedzić, zanim dowiedzą się o nich inni...

Tu nie przeczytacie nic o Mazurach, Tatrach i Podhalu, ani nawet o Bieszczadach. Zero. A to dlatego, że tym razem szukaliśmy miejsc wybitnie wręcz nieznanych, a wartych odwiedzenia. Przyglądaliśmy się pozornie pustym plamom na mapie, gdzie niby nic się nie dzieje. Sprawdziliśmy wiele takich, które polecano nam jako nieznane, a my stwierdzaliśmy: zbyt znane. Została soczysta ósemka pięknych przyrodniczo (a nieraz i architektonicznie) miejscówek, w które nikt nie jeździ na wakacje, majówkę, a mało kto nawet na weekend. A spokojnie można by tam nakręcić polską wersję “Naszej planety”. Przeczytajcie sobie to zestawienie głosem Krystyny Czubówny, polecamy.

Ten artykuł dedykujemy wszystkim odkrywcom. Mamy nadzieję, że uda nam się Was czymś zaskoczyć.

Advertisement


Lekcja 1. Dolina Baryczy i Stawy Milickie

Z tego miejsca pozdrawiamy wszystkich mieszkańców Wrocławia. To tam mieszka największy procent osób znających meandry Baryczy nie tylko z obrazków w internecie. Im dalej od Wrocławia, tym mniejsze prawdopodobieństwo spotkania osób, które wiedzą o jakiej rzece mowa. A tymczasem obszar jej koryta i sąsiednich Stawów Milickich to jedno z ulubionych miejsc ptaków wodno-błotnych w Europie. Jeśli temat ornitologii nie jest Wam obcy to pewnie już słyszeliście, że tutaj można podejrzeć prawie 300 gatunków, spośród których ponad połowa zakłada tu swoje gniazda. Jest to też miejscówka numer jeden żeby w ogóle zacząć przygodę z ornitologią. Nad stawami jest dużo czatowni i wież widokowych, które ułatwiają obserwacje, a ilość ptaków sprawia, że łatwo jest zobaczyć piękne okazy zachęcające do dalszych prób. Dolinę Baryczy można odkrywać z lornetką, na pieszo, ale też kajakiem - rzeka jest spokojna i doskonale nadaje się na rodzinne spływy. Są też dobrze wytyczone ścieżki rowerowe, a teren stawów jest na tyle rozległy, że wystarczy tras nawet na bardzo długą wyprawę.

Co jeszcze warto tu robić? Zjeść rybę. Serio, to jedno z najlepszych miejsc w Polsce pod względem hodowli ryb. Zwierzęta traktowane są w sposób humanitarny, połów wykonywany jest ręcznie, pod nadzorem weterynaryjnym. Wybór jest duży, ale podpowiemy Wam jedno: Stawy Milickie słyną z karpia.

Zdaniem Slowhopa: Według nas to doskonałe miejsce na wycieczkę z dziećmi - ścieżki rowerowe są przeważnie płaskie, spływ Baryczą łagodny, a obserwacje ptaków dla dzieci bywają magiczne. Można jeszcze zajrzeć do Muzeum Bombki w Miliczu i rzucić okiem na ruiny pałacu w Żmigrodzie - to będzie kompletna przygoda, nie tylko dla dzieci.

Przydatne informacje: Najlepszy czas na wycieczkę, jeśli w planach macie obserwacje ptaków to wiosna (gdy zaczynają się gody) i jesień (w czasie migracji). Jesienią odbywają się też Dni Karpia (weekendy od września do listopada), podczas których można spróbować karpia w wielu odsłonach. Noclegowo - spokojnie znajdziecie coś w bliskiej okolicy Milicza. My polecamy położony tuż obok stawów dom Potasznia 31 oraz koło 20 km dalej Pałac Pakosław - z takimi noclegami to będzie wyjazd sztos.

 

Zdjęcia: 1. Archiwum Stawy Milickie SA 2. Idalia Skalska | Archiwum Stawy Milickie SA 3. Gospoda 8 Ryb | Archiwum Stawy Milickie SA 4. Mieczysław Jankowiak | Archiwum Stawy Milickie SA 5. Paweł Kucharski | Archiwum Stawy Milickie SA 6. Agnieszka Florczyk | Archiwum Stawy Milickie SA 7. Rezerwat Olszyny Niezgodzkie, fot. Janusz Krzeszowski, Wikimedia Commons 8. Dolina Baryczy, fot. Marcin Siedlecki 9-10 Pałac Pakosław

Lekcja 2. Pojezierze Myśliborskie

My wiemy, że jak pada hasło “jezioro” to następne będzie “Mazury” albo “Kaszuby”. I bardzo dobrze, bo oba te regiony kochamy miłością szczerozłotą. Ale jest w Polsce znacznie więcej miejsc pełnych czystych wód i krętych rzek, otoczonych gęstym lasem. Jednym z nich jest Pojezierze Myśliborskie, czyli niewielki region, przytulony do naszej zachodniej granicy. Na mapie znajdziecie go gdzieś między Szczecinem a Gorzowem Wielkopolskim. A teraz z ręką na sercu - kto z Was szukał w tych rejonach inspiracji na wypad za miasto? My się przyznajemy bez bicia, że jeszcze wiele tamtejszych szlaków mamy do przedreptania i rzek do przekajakowania. Spokojnie można tu przyjechać na dwutygodniowy urlop i się nie nudzić. Do eksplorowania jest 380 jezior połączonych siecią małych rzek, morenowe wzniesienia, plaże i miasteczka z imponującą, średniowieczną architekturą (sprawdźcie Bramę Świecką w Chojnie!). Na szlakach o dziwo łatwiej jest spotkać zwierza niż grupki turystów. Przydadzą się lornetki - Pojezierze może spokojnie konkurować z Biebrzą, jeśli chodzi o ilość i różnorodność ptactwa.

Zdaniem Slowhopa:  Te okolice polecamy szczególnie tym, którzy lubią przeplatać wycieczki w naturze z tymi o zabarwieniu historycznymi - Chojna jest pełna świetnie zachowanej, gotyckiej architektury. Sprawdźcie też takie miejscowości jak Myślibórz i Trzcińsko-Zdrój.

Przydatne informacje: Tu mamy dla Was idealną miejscówkę na spanie, bo jest ulokowana pomiędzy dwoma parkami krajobrazowymi: Cedyńskim i Barlinecko-Gorzowskim. Mowa o Dyszno Las, które już zdobyło sobie uznanie miłośników leśnych wędrówek. To domek przeznaczony dla ośmiu osób i ich psiaków (teren ogrodzony). Stamtąd macie bliziutko na plażę nad Jeziorem Ostrowieckim z obejmującym wyspę Rezerwatem Czapli Ostrów. Gospodarze: Maciej i Justyna wyposażą Was też w mapę okolic oraz swój autorski przewodnik. Więcej adresów noclegowych na Pomorzu Zachodnim znajdziecie tutaj

Lekcja 3. Czarnorzecko-Strzyżowski Park Krajobrazowy

Utarło się, że jak uciekać to w Bieszczady. I bardzo fajnie, ale dlaczego by nie podejść do tematu bardziej kompleksowo i uciekać w Puszczę Karpacką. A tam jest jeszcze całkiem sporo kawałków, w których można się zaszyć mocnym haftem i doświadczać przyrody w wydaniu slow. I tutaj rzucamy na pierwszy ogień znajdujący się blisko Krosna, na północ od Bieszczad, Czarnorzecko-Strzyżowski Park Krajobrazowy. Mały fragment, a dużo się dzieje. Oczywiście dużo przyrodniczo. Królem tutejszych lasów jest buk, w zaroślach na niebie bezkonfliktowo rządzą derkacz, puszczyk uralski i dzięcioł białogrzbiety. Jest rezerwat przyrody Prządki z wielkimi grzybami skalnymi, które rozbudzają ludzką wyobraźnię od tysięcy lat - pierwsze osady zakładali tu już Słowianie, a później w okolicy stanął nawet zamek. Swoją drogą zamek Kamieniec możecie znać i nawet o tym nie wiedzieć - to ten, o którym czytaliście w latach szkolnych w “Zemście” Fredry. Dziś odbywają się tam turnieje rycerskie, a dzieci mogą wziąć udział w organizowanych warsztatów ceramicznych.

Biegaczom i wielbicielom samotnych spacerów z mikrą szansą na spotkanie drugiego człowieka możemy powiedzieć jedno: będą państwo zadowoleni. Sprawdźcie szlaki na Królewską Górę i do Wodospadu Trzy Wody. A na koniec, jako wisienkę na torcie, polecamy coś dla podniebienia i oczu, czyli Winnicę Widokową. Rodzinne gospodarstwo z tarasem, z którego widoczność przy dobrej pogodzie wynosi 100 km. Winko smakuje jeszcze lepiej z tymi pejzażami.

Zdaniem Slowhopa: Zimą też jest co robić. Można pojeździć na nartach - w Czarnorzekach znajduje się mały, ale często pusty stok z wyciągiem orczykowym, a około 35 km dalej jest większy, Chyrowa- Ski. W Krośnie działa również lodowisko.

Przydatne informacje: Na Slowhopie znajdziecie póki co trzy miejsca w sąsiadujące - z różnych stron - z tym parkiem krajobrazowym. Pierwsze to Dom pod Wiankami, czyli nowocześnie urządzony dom na wyłączność otoczony zielenią z każdej możliwej strony, z którego macie trzy kroki do wszystkich opisanych powyżej miejsc. Dalej mamy agroturystykę z dwoma apartamentami, o wiele mówiącej nazwie WsiaMać! Tam poczujecie wiejski mikroklimat, zarówno we wnętrzach, jak i w sielskim otoczeniu. A na koniec proponujemy dwa urocze, małe domki, czyli Dyziówkę: raj dla dorosłych lubiących puszyste żyjątka. W Dyziówce mieszka bowiem stadko alpak.

 

Zdjęcia: 1. Rezerwat przyrody im. prof. H. Świdzińskiego, fot. Archiwum ZKPK w Krośnie 2. Cerkiew w Rzepniku, fot. Archiwum ZKPK w Krośnie

Lekcja 4. Geopark Łuk Mużakowa

Łuk Mużakowa to jeszcze wciąż za mało popularne miejsce jak na to, że jest jednym z dwóch polskich geoparków z listy UNESCO (drugi jest w Górach Świętokrzyskich). Trochę nie dowierzaliśmy, ale jak sprawdziliśmy bazę noclegową w tym regionie to okazało się, że po pierwsze: nie wbiliśmy tu jeszcze żadnej slowhopowej pinezki, a po drugie: w ogóle mało kto wbija tu pinezki. Baza noclegowa wciąż jest niewielka, ale to na pewno jest kwestia czasu. Dlaczego? O co chodzi z tym łukiem? Przygotujcie się na lekcję geologii w pigułce, jedziemy z tym. Otóż tysiące lat temu te tereny pokrywał wielki lodowiec. Jego napór był tak silny, że wydrążył w ziemi ogromne wgłębienie, w innym miejscu pozostawiając tak zwaną morenę czołową, czyli wzniesienie powstałe z nadmiaru zmiecionych skał. Kształt łuku jest pozostałością po lodowcu. To jedyne takie miejsce na świecie zachowane w całości i - uwaga - widać je z kosmosu. Kilkadziesiąt tysięcy lat później ludzie zorientowali się, że lodowiec odsłonił złoża węgla. Domyślacie się co było dalej. Para w ruch, wydobycie na maksa. Pozostałością tego procesu - całkiem ładną - są dziesiątki kolorowych jeziorek o przedziwnych kolorach i składzie chemicznym. A Mużaków? To niemieckie miasto, właściwie: Bad Muskau. Stąd wzięła się nazwa Łuk Mużakowa.

W XIX wieku na jego terenie pojawił się książę Herman von Puckler-Muskau - miłośnik parków w stylu angielskim. Założył tutaj 700-hektarowy park, który dziś stanowi chyba najbardziej znaną część Łuku Mużakowa. UNESCO uznało go za jedno z najwybitniejszych dzieł europejskiej architektury ogrodowej XIX wieku. Dziś to także jedyny w Europie transgraniczny park krajobrazowy.

Zdaniem Slowhopa:  Tu przyda się rower i najlepiej więcej niż jeden dzień na wyprawy. Park Mużakowski po polskiej stronie jest przepastny, a warto też przejść na stronę niemiecką, gdzie oprócz przyrody można podziwiać pięknej urody pałace. Dla wodolubnych opcja spływu kajakowego Nysą Łużycką - z jej nurtu geologiczne cuda też robią duże wrażenie. Na spacer sprawdźcie geościeżkę “Dawna kopalnia Babina”.

Przydatne informacje: Jeśli nie wpadnie Wam w oko nic w bezpośrednim sąsiedztwie parków, polecamy szukać noclegów w Żarach - tam można znaleźć coś przyzwoitego, a do parku dojedziecie stamtąd w około 30 minut.

 

 

 

Zdjęcia: 1. Zbiornik Afryka, fot. K. Gajda 2. Nysa Łużycka w Parku Mużakowskim, fot K. Gajda 3. Źródło wód zmineralizowanych, fot. K. Gajda 4. Zbiornik Afryka, fot. archiwum zpkwl 4. Zbiornik zażelaziony fot. K. Gajda 5. PKLM Kolorowe jeziorka, fot. Orzechowski R.

Lekcja 5. Gryżyński Park Krajobrazowy

W Polsce istnieje 125 parków krajobrazowych. Dlaczego w gronie naszych wybrańców znalazł się akurat ten- jeden z najmniejszych? Odpowiedź krótka brzmi: bo jest poza szlakiem.* Ale wolimy odpowiedź bardziej rozbudowaną. Poza sezonem wciąż trudno jest trafić tam na tłumy. Łatwiej natknąć się na jeden z 6 gatunków roślin z tzw. Czerwonej Listy. Jak się pewnie domyślacie, to lista gatunków zagrożonych wymarciem (ale na szczęście w Gryżyńskim takie na przykład owadożerne rosiczki czują się jak ryba w wodzie). A propos wody: teren parku jest pełen źródeł, płytkich strumyków, torfowisk i jezior czystych jak łza. Traficie na ślady bobrów, a z zarośli może do Was dotrzeć kumkanie… kumaka lub jego kumpli żab. No i tak moglibyśmy tu lecieć z tematem jak David Attenborough - że 167 gatunków ptaków (nawet bielik), że traszki, jenoty, tchórze, kuny, borsuki i norki amerykańskie. Ale clue jest takie, że na spacerach w tych przepastnych lasach i przez aleje wiekowych dębów macie szansę na przygodę w ciszy. Gryżyński bywa nazywany skansenem rzeźby polodowcowej, jedynym takim w naszym kraju. Skum(k)acie o co chodzi jak zobaczycie urocze wąwozy i pagórki, zaszyte w sosnowych lasach.

*Szlaki są, owszem, ale ich oznakowanie według naszej wiedzy… trochę zarosło. Z tego powodu bezpieczniej jest poznawać te tereny na pieszo, niż z siodełka. Niech Was to jednak nie zniechęca - pierwsza zasada odkrywania wszak brzmi: miejsca trudniej dostępne to miejsca dziko piękne. I ta zasada ma się tu dobrze.

Zdaniem Slowhopa: W chłodniejszych miesiącach dodatkowy atut - brak komarów, które latem bywają poważnym zagrożeniem dla slow doświadczeń. I jeszcze większe prawdopodobieństwo bycia sam na sam z przyrodą. Warto przyjechać we wrześniu lub październiku - w okolicy można wtedy obserwować (a bardziej: słuchać) rykowiska jeleni, które robi wrażenie nawet na amatorach przyrodniczych doświadczeń.

Przydatne informacje: Najbliżej mają tu poznaniacy - niecałe 2h autem. Ale nawet im polecamy zatrzymać się tutaj na dłużej, na przykład w jednym z dwóch domów z pięknej czerwonej cegły. Uroczysko Gryżyna to pensjonat dla dorosłych i ich zwierzaków, w którym obiadokolacje to prawdziwe uczty. Ceglany Domek, schowany pośród drzew, możecie natomiast wynająć na wyłączność - pomieści osiem osób i psa. A po więcej noclegów z lubuskiego klikajcie tutaj

Lekcja 6. Park Narodowy “Ujście Warty” i Rzeczpospolita Ptasia

Na terenie Polski istnieje kraj ptaków. Sam ten fakt tak nas cieszy i porusza, że od razu wiedzieliśmy, że chcemy się tym z Wami podzielić. Grupa miłośników przyrody ze Słońska - miasteczka położonego tuż obok Parku Narodowego “Ujście Warty” - promuje w ten sposób swój mikroregion i miłość do nadwarciańskiej przyrody. Rzeczpospolita ma swoją konstytucję, obywatele mają paszporty, a przybywających obowiązuje Kodeks obserwatora ptaków. I wiecie co jest najfajniejsze? Wy też możecie mieć taki paszport. Wystarczy zgłosić się do jednego z biur paszportowych w Slońsku (najlepiej ze zdjęciem) i w parę minut macie nowiutki dokument, w którym możecie kolekcjonować ptasie pieczątki. Tak wyposażeni wyruszacie do Parku Narodowego, na przykład na ścieżkę “Ptasim szlakiem”, gdzie być może spotkacie ptaki jednego z 26 gatunków zagrożonych wyginięciem w skali światowej. Park Narodowy ma świetnie przygotowane szlaki (zajrzyjcie na stronę internetową klik), a wśród jego zagorzałych fanów wciąż powtarzają się opinie o niebywałym “niezadeptaniu” parku, które gwarantuje obserwacje w ciszy i spokoju. Dobre wieści dla rowerzystów: równie wygodnie co na pieszo, eksploruje się park na dwóch kółkach.

Zdaniem Slowhopa: Idea ptasiego państwa bardzo do nas przemawia i dziwi nas, że Rzeczpospolita Ptasia nie jest jeszcze sławna. Może uda nam się to zmienić. Ptasie państwo możecie podglądać na Facebooku klik.

Przydatne informacje: W okolicy jest kilka agroturystyk, a najbliższa Slowhopowa miejscówka (33 km od Słońska) to cudownie spokojny apartament Przylesie 12. Piękny ogród, las za furtką i gospodyni, która organizuje jogę na zielonej trawie. Gdzie jeszcze spać w lubuskiem? Klikajcie tutaj.  

 

 

 

Zdjęcia: 1. PN Ujście Warty, fot. A.Savin, WikiCommons 2. PNUW, fot. Natalia Borkowska-Wójcik 3. fot. pjt56@gmx.net, WikiCommons 4. Okolice przepompowni Przyborów, fot. Paweł Cieniuch5. Gęsi, fot Paweł Cieniuch 6. fot. A.Savin, WikiCommons  

No i nie możemy się oprzeć, będzie jeszcze jeden fragment Puszczy Karpackiej. Ten części z Was może się kojarzyć z wieloletnimi już staraniami o powstanie Turnickiego Parku Narodowego. Gdzie to jest? Najprościej rzecz ujmując: między Przemyślem a Bieszczadami. I chociaż nie ma tu wysokich szczytów to te krajobrazy potrafią obudzić w człowieku uśpionego Włóczykija. Niektórzy mówią, że to takie małe Bieszczady, tylko że bardziej dzikie, ale my jesteśmy zdania, że to trochę jakby mama porównywała nas z synem koleżanki. Pogórze Przemyskie ma swój własny mikroklimat i świetnie sobie radzi bez żadnych porównań. A fakty są takie, że to kraina dla tych, którym się marzy pobyć w dzikości, ponapawać się rozległymi panoramami, pełnymi wzgórz, ale często zupełnie pozbawionymi widoku domów. I co prawda doradzimy Wam, a jakże, sielskie widoki z Kopystańki, zegar słoneczny na Cisowej, zamek Krasiczyn, spacer brzegiem Sanu i panoramę Bieszczad z Kalwarii Pacławskiej. Ale tak naprawdę to czujemy, że to jest najlepsze miejsce żeby po prostu wybrać szlak i ruszyć przed siebie z niezbyt dokładnym planem podróży.

Zdaniem Slowhopa: Zaskoczyło nas Arboretum w Bolestraszycach i choć jest położone trochę bardziej na północ niż większość opisywanych tu terenów to zdecydowanie warto tam podjechać (8 km od Przemyśla). Byliśmy w kilku takich ogrodach, ale takiej finezji w projektowaniu architektury krajobrazu dawno nie widzieliśmy.

Przydatne informacje: Tu agroturystyki i domki na wynajem nie stoją przy każdej mniej uczęszczanej drodze, więc wybór może być mniejszy. O ile nie celujecie w namiot i przygodę na maksa to rozważcie domek Zalesie Łany. Idealny dla par, ale zmieści też 4 osoby. Stanowi świetną bazę wypadową i dobre miejsce na odstresowanie: w ogrodzie stoi balia, a sąsiadami domku są kozy i alpaki. Nieco bardziej na południu możecie zatrzymać się natomiast w La luna di Ropienka, w Górach Słonnych. To pięcioosobowy apartament w odnowionej chacie, z wielkim ogrodem i gospodarzami kochającymi włoską kuchnię oraz lepienie w glinie. Po więcej miejscówek noclegowych na Podkarpaciu klikajcie tutaj

 

 

 

Zdjęcia: 1. Pogórze Przemyskie, zdjęcia z konkursu fotograficznego pt. "Mój otwarty krajobraz-moja przestrzeń", 2. Pogórze Przemyskie, fot. Arboretum w Bolestraszycach, 3. Pogórze Przemyskie, foto. Maciej Sebastianka, 4- 6 Arboretum w Bolestraszycach

Lekcja 8. Słowiński Park Narodowy i Kluki

Obstawiamy, że to jest najbardziej popularne miejsce na naszej liście. Na pewno kojarzycie ten park - to ten nadmorski, z wydmami. Byliśmy tam za dzieciaka. Pamiętamy tę wycieczkę dobrze. Z autokaru pieszo na wydmy, spacer w pustynnej aurze - owszem robiący wrażenie, ale wszystko zamyka się w 3 godzinki, pakujemy się z powrotem w autokar, lody w Łebie i wracamy do ośrodka kolonijnego. U Was też tak było? Poniekąd wiemy, że tak to właśnie najczęściej wygląda. A jakie to jest marnotrawstwo potencjału! Już Wam mówimy, jak my widzimy Słowiński w wydaniu slow.

Dzień zaczynamy od dwóch najbardziej znanych atrakcji, czyli Wydmy Łąckiej i Wydmy Czołpińskiej i - w ten sposób mamy szansę na spokojny spacer bez tłumów. Z Wydmy Czołpińskiej idziemy na historyczną latarnię morską, skąd pięknie widać teren parku, a potem bez pośpiechu spacerujemy na zachód, około godziny plażą żeby dotrzeć do zatopionego lasu. Pnie wyrastające na plaży są pozostałością lasu rosnącego tu 3000 lat temu, który na długie stulecia przykryły wydmy. I przykryją znów: piasek lub woda, więc to miejsce ponownie zniknie. Później można wrócić czarnym szlakiem przez las, mijając jezioro Dołgie Wielkie.

Zdaniem Slowhopa: W otulinie parku znajduje się mała wieś Kluki. Kilkadziesiąt lat temu utworzono w niej w Muzeum Wsi Słowińskiej. Dzięki temu część chałup zachowała swój pierwotny, szachulcowy kształt i dziś przechodząc się po skansenie można zrozumieć wiele ze stylu życia Słowińców. Przez Kluki prowadzi też żółty szlak pieszy biegnący wzdłuż brzegu Łebska - dobra propozycja na dłuższy pobyt w tym miejscu.

Przydatne informacje: Niedaleko parku, z dala od tłumów, ale rzut beretem od Łeby i tylko 9 km od morza znajduje się Domek na Koziej. Najwygodniej wynajmować go dla czworga (dwie sypialnie), ale w razie potrzeby pomieści sześć osób. A na miejscu, jak piszą goście, czekają na Was “poranne kawy na tarasie, zabawa na trampolinie, spacery po lesie (były też jagody!), leniwe popołudnia przy grillu, wyprawy na plażę z dziećmi.” Dodamy tylko, że pieski też są tam bardzo mile widziane. Po więcej miejscówek noclegowych na Pomorzu Gdańskim klikajcie tutaj.  

 

Zdjęcia: 1. Słowiński Park Narodowy 2. Pnie kopalnych dębów, fot. Andrzej Demczak, Archiwum Słowińskiego Parku Narodowego 3-4 Słowiński Park Narodowy fot. Irena Kurek 5. Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach

TO MOŻE CI SIĘ SPODOBAĆ!