Agro Glamping Kozia Farma - opinie

5

W dwóch słowach: gorąco polecamy. Idealne miejsce na wyciszenie i odpoczynek - nie tak daleko od miasta a jednak tak sielsko jak to tylko możliwe (my wyłączyłyśmy nawet telefony na cały czas pobytu i bardzo do tego zachęcamy). Bardzo uprzejmi i sympatyczni gospodarze, którzy wsłuchują się w potrzeby gości – tak więc, jeśli czegokolwiek potrzeba / nie wiemy, jak coś obsłużyć, to zawsze są gotowi pomóc (o czym przypominają na każdym kroku). Jedzenie przepyszne – zupa krem z pomidorów chodzi za nami od czasu pobytu (kiedyś zgadniemy, co to za tajemniczy składnik😊). Bardzo fajnie pomyślane jest usytuowanie domków – pomimo tego, że domków jest kilka, są one tak ułożone, że nawet w najmniejszym stopniu nie wpływa to na prywatność. Zadaszony taras pozwolił nam na cieszenie się śniadaniem i poranną kawą przed domem pomimo tego, że był to luty. Nie możemy się doczekać aż wrócimy tam latem! PS. Nawiązując do recenzji z 20.02 – nasz domek miał klucz i można było się zamknąć zarówno od środka jak i z zewnątrz. Tak więc nie potwierdzamy takiego problemu (chociaż sielski klimat sprawił, że czułyśmy się jak z opowieści rodziców o czasach, kiedy ludzie nie zamykali drzwi na klucz i nawet chyba ani razu nie użyłyśmy klucza).


4

Drodzy, zastanawiacie się czy jechać? sami się przekonajcie, ze można wypocząć pod Warszawą. Dodatkowo uprzejmość właścicieli zachęca do rozmów i pytań. Chętnie też się uczą i wyciągają wnioski. Zachęcam do współtworzenia tej przestrzeni. :)


2

Po przyjechaniu byłem w sumie zachwycony domkiem i kominkiem. Im dalej w las tym bardziej czar pryskał. Mieszkaliśmy w domu nietoperza i miałem wrażenie, że kilka spraw zostało nie przemyślanych lub pominiętych. Poczynając od tego, że nie było żelu pod prysznic, tylko mydło, w jednej toalecie nie działa spłuczka, w innej toalecie deszczownica była popsuta (nieszczelna) a słuchawka prysznica miała swój zaczep na wysokości łydki co utrudniało bardzo jej używanie. Nie dostaliśmy info o tym, że aby mieć ciepłą wodę, musimy grzać w kominku - więc nad ranem przymusowo wzięliśmy prysznic w zimnej wodzie. No i kolejne drobiazgi, które pojedynczo nie mają znaczenia, ale w sumie dają słaby obraz: siekiera tępa i trzonek nie trzymał się obucha, więc pomimo że posiadam kominek w domu, to miałem problem aby porąbać drewno. na wejściu dowiedzieliśmy się, że ruska bania nie działa i beczka też - a to był nasz cel podczas wyjazdu. Udało się jednak poprosić, aby w remontowanym domku (ruskiej bani) spędzić kilka chwil. Kozia farma nastawiła mnie opisem na dania z koziego sera, a rano na śniadanie dostaliśmy camembert. Bardzo miłym gestem były pączki w tłusty czwartek. Dziękuję. na parterze jest kilka okien i prawie we wszystkich są zasłony. niestety te kilka brakujących sprawiło, że było jakoś dziwnie. w sypialni na oknach dachowych, też mogłaby być roleta. ah no i nie można zamknąć tego domku na klucz - trzeba ufać, że nikt nie wejdzie z okolicznej wsi. Miejsce ma potencjał, ale chyba my go nie znaleźliśmy. Może dlatego, że przed sezonem??? nie wiem. Szkoda, bo miałem dużą nadzieję.