Niestety, wyjazd do „Domu w polach” okazał się rozczarowaniem. Sam obiekt położony jest w malowniczych okolicznościach przyrody; został zrobiony z pomysłem, bardzo stylowo. Atutem jest bez wątpienia duża ładna działka. Jednak to za mało, aby zatrzeć niesmak pobytu w tym miejscu. Już na wstępie byliśmy zniesmaczeni bardzo brudnymi poduszkami na krzesłach w ogrodzie (zacieki, ptasie odchody). Pomimo zakwaterowania dwóch osób, otrzymaliśmy tylko jeden komplet pościeli. Na naszą prośbę dostarczono nam dodatkowy komplet dopiero w drugiej dobie. Jeden z dwóch hamaków w ogrodzie był tak brudny, że nie dało się z niego korzystać. Materac na jednym z łóżek był mocno poplamiony, więc spanie na nim nie należało do przyjemności. Wietrzenie domu było niemożliwe ze względu na ogrom owadów i brak moskitier (jedyna moskitiera była w oknie kuchennym). Zatęchłe powietrze starego domu odbierało więc chęć spędzania w nim czasu. Największym minusem był jednak fatalny kontakt z właścicielką i brak opieki z jej strony. Przestaliśmy do niej dzwonić, ponieważ nie odbierała telefonu; na odpowiedzi SMS czekaliśmy po kilka godzin; czasem odpowiedzi w ogóle nie było. Przed zameldowaniem otrzymaliśmy maila z niezwykle długą instrukcją palenia w kominku (w lipcu!), a zabrakło precyzyjnej informacji, gdzie znajdziemy klucze do domu. Nigdy nie otrzymaliśmy odpowiedzi, gdzie znajdziemy klucze do rowerów, aby móc wyregulować wysokość siodełek. Właścicielka nie rozwiązała również problemu z niesprawnym projektorem – po prostu przestała odpisywać na ten temat. Informowaliśmy ją o planowanej całodniowej przerwie w dostawie prądu, ale o tym, że wiąże się to z brakiem bieżącej wody, dowiedzieliśmy się następnego dnia rano, kiedy odkręciliśmy kurki. W związku z tym, że w ostatniej dobie zostaliśmy bez dostępu do wody i możliwości skorzystania z toalety, byliśmy zmuszeni skrócić nasz pobyt, za co otrzymaliśmy proporcjonalny zwrot środków. Bardzo szkoda, bo miejsce ma potencjał.
Dom w polach to magiczne miejsce z dobrą energią.Szukając spokojnego i oryginalnego pobytu na Sylwestra trafiłam w 10. Przyjechaliśmy kiedy było już prawie ciemno. Od progu przywitały nas ciepłe światła lampek na tarasie i w oknach, a w salonie stała cudna choinka :) Magia! Uwielbiam ten dom od pierwszego wejrzenia. Opis i zdjęcia bardzo przemówiły do mojej wyobraźni więc bez wachania zrobiłam rezerwację. Sama mam duszę artystki więc przebywając w tym domu czułam się jak u siebie:) Konie i alpaki za oknem, kawa pita przy kominku przy dźwiękach jazzu z głośnika, a wieczorami oglądanie filmów z projektora... czego chcieć więcej. Było mi smutno kiedy wyjeżdżałam . Byłam zimą i jest magicznie ( nawet bez mrozu i śniegu). Latem musi tu być jeszcze piękniej, kiedy wszystko jest w pełnym rozkwicie. Na pewno nie jest to moja ostatnia wizyta w Domu w polach. Bardzo dziękuję za gościnę. Do zobaczenia :) Anita